Friday, May 25, 2007

9:42 AM

Obudziło mnie wyzwanie. Dzień dobry Jędrzeju! Cześć, Mikołaj.

Rozebrałem się (swoboda!), popatrzyłem na siebie w lustrze, porozciągałem mięśnie - i odmawiam. Nie, nie, nie, żadnych wyzwań, niczego nie chcę Ci udowodnić, nie pozwolę, by ten blog zmienił się w moją antykreację wobec Ciebie. Rozmawiałem wczoraj z Krzychem na temat mojego i Twojego bloga.

22:35:55 Bucu (GG# 2751599)
ciekawszy od bloga Mikolaja
22:36:18 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
wow
22:36:22 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
w jakim sensie?
22:36:38 Bucu (GG# 2751599)
że się przyjemnie czyta
22:36:44 Bucu (GG# 2751599)
bez wysiłku
22:37:02 Bucu (GG# 2751599)
ale nie dlatego ze tekst jest plytki czy cos
22:37:18 Bucu (GG# 2751599)
ale ze ma swoje tempo
22:37:36 Bucu (GG# 2751599)
u Mikolaja kazde slowo ma jakies miejsce
22:37:52 Bucu (GG# 2751599)
a u Ciebie wydaje mi sie ze wazniejsze jest wrazenie
22:37:58 Bucu (GG# 2751599)
jakie tworzy tekst
22:38:08 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
a jakie tworzy?
22:39:44 Bucu (GG# 2751599)
nie starasz sie nikomu imponowac
(...)
22:40:27 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
różnicą między mną a Mikołajem
22:40:35 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
pomiędzy moją notką, a jego blogiem
22:40:37 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
jest to
22:40:47 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
że mój blog nie ma żadnego określonego celu
22:40:57 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
powstał sam z siebie
22:41:08 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
to uważam za najważniejszą różnicę
22:41:10 Bucu (GG# 2751599)
raczej z Ciebie
22:41:18 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
no tak
22:41:31 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
niczego nie chce przez tego bloga osiagnąć
22:41:38 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
na podstawie tego
22:42:04 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
można jeszcze odsłonić jedną istotną różnicę
22:42:07 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
mianowicie
22:42:15 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
Mikołaj jest intelektem
22:42:20 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
a ja intuicją
22:42:22 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
tak mi sie wydaje
22:42:37 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
że jeśli czasem otrę się o geniusz, piękno czy coś takiego
22:42:40 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
to przypadkiem
22:42:43 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
sam z siebie
22:42:55 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
niczego nie wypracowuję
22:42:57 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
a życie
22:43:01 ja (faramir-ijb@tlen.pl)
po prostu mi się 'zdarza'


Trochę śmieszne, bo niby dałem się Tobie przywiać w kierunku formy, jaką blog mój przybrał, jednak nie chce już odlatywać i przybrawszy te kształty automatycznie przywiązałem do nich sznureczek balonika. Mój blog nie aspiruje do zaistnienia na przestrzeni międzyludzkiej i nie ma mi przynieść niczego konkretnego, jest całkiem bezcelowy (lecz najlepiej w ten sposób wyraża mnie). Życia nie mam zaplanowanego, w ogóle przyszłość to dla mnie abstrakcja, a ja nie jestem w stanie dotrzymać Tobie kroku na Twojej płaszczyźnie.

Mistrzu dyskusji! Chciej, a zmiażdżysz mnie argumentami, utonę w nich, gdyż wszystko można udowodnić, a ja nie będę w stanie tego ataku odeprzeć.
Pokonaj mnie na innej płaszczyźnie, pokaż, że żyjesz intensywniej, że spotyka Cię więcej, że masz za sobą więcej orgazmów i przeciwstaw swój starannie konstruowany wizerunek z moją przypadkowością i niestałością, a jedyne na co będzie mnie stać, to wygrzebanie się spod Twego buta.
Odmawiam Ci. Nie chcę tworzyć tej notki, by odbić piłeczkę, nie chcę ruchać się z kimś, by Ci o tym napisać.

Rzucasz wyzwanie mojemu wziuu, wziuu jednak nie jest w stanie odpowiedzieć, jak miałaby owa kwintesencja chwilowości, ulotności i nieokreśloności formułować myśli przeciwstawne Twej namacalnej konkretności. Twoja materialność czyni Cię zabójczo konkretnym, a ze swoim niemieckim nazwiskiem jesteś niemiecko konsekwentny w autokreacji (to nie zarzut!). Lecz dla wziuu w ogóle nie do pomyślenia jest myśl o rywalizacji.

8 comments:

Mikołaj Tajchman said...
This comment has been removed by the author.
Mikołaj Tajchman said...
This comment has been removed by the author.
Mikołaj Tajchman said...

"niczego nie chcę Ci udowodnić, nie pozwolę, by ten blog zmienił się w moją antykreację wobec Ciebie."

a po nader starannym wymienieniu wszystkich różnic między mną a Tobą, moim blogiem a Twoim piszesz:

"Odmawiam Ci."

:). A Krzysia pozdrawiam

PS I, och, zaufaj mi - rucham się głównie dla siebie. Pisanie o tym Tobie to tylko poboczna przyjemność.

Mika said...

Oj, żebyście obaj wiedzieli... ;)

JSSN said...

Drogi Mikołaju. Prosiłbym Cię o uczciwość wobec mnie. Pisałeś mi że swoim ruchaniem rzucasz wyzwanie mojemu wziuuu. Oczywiście! nie ruchałeś się po to, żeby rzucić mi wyzwanie. Oczywiście, przeciwstawiasz swój tryb życia mojemu. I ależ ja to zrozumiałem (Twój żart mnie wcale nie zdziwił).

O co jednak mi chodzi. Napisałem że niczego nie chcę Tobie udowodnić. Faktycznie. Że nie chcę się antykreować i że Ci odmawiam. Można to oczywiście wyciąć z kontekstu, możliwe też że chodzi o mój ułomny styl. Generalnie jednak manipulujesz albo mnie nie rozumiesz. Nie chcę się antykreować, gdyż antykreacja swiadczyłaby o uzależnieniu, a (naprawdę) wolałbym żebyś uwierzył w moją obecną wolność i lekkość. Odmawianie Tobie natomiast odnosi sie tylko do mnie, chodzi o to, że n i e m a m o c h o t y działać bedąc motywowanym Tobą. Nic więcej. Ty rób sobie co chcesz.

Chciałbym jeszcze tylko Cię prosić, byś nie doszukiwał się w notce, ktorą napisałem jakiegoś zaowalowanego (lub nieuświadomionego) ataku. To nie jest misterna gra, ja faktycznie uważam tak, jak napisałem i prosiłbym Cię, byś spróbował rozpatrzyć to poza płaszczyzną rywalizacji, albo chociaż dopuścić do siebie myśl, że ja Tobie nie chcę nic udowodnić, a jeśli już komuś, to tylko sobie. Jasne, możesz mieć inną tego perspektywę (i inny odbiór, jasne jak słońce!), to mnie jednak nie obchodzi. (A jeśli już mam dopuszczać Twoją perspektywę, to upraszałbym Cię przedtem, byś i Ty dopuścił moją.)

A w ogóle to nie lubię takich dyskusji, zawsze jakoś tak było, że mi nie wychodzą, że temat się rozmywa, gdy probuję Ci wyjaśnić swój punkt widzenia (takie mam wrażenie), podczas gdy Twoje myśli sie precyzowane bardzo ostro. Taki dysonans.

JSSN said...

P.s. Kto to Mika?

Mikołaj Tajchman said...

Moje wyzwanie nie było wcale przeciwstawieniem mojego stylu życiu Twojemu. Nie uważam, bym żył dużo fajniej od Ciebie, a często miewam przeciwne wrażenie. Byłem raczej ciekaw, czy będziesz mi zazdrościł, i czy Twoja lekkość wytrzyma ciśnienie Twojej zazdrości - innymi słowy czy Twoja wszechobojętność nie pęknie jak bańka, gdy okaże się, że jednak, pomimo Twoim deklaracjom, moje ruchanie jest zdolne wytworzyć w Tobie gorycz, i że tym samym nie jesteś wcale tak wolny i lekki jak twierdzisz.

Takie dyskusje Ci nie wychodzą, a argumentacja Ci mętnieje, bo nie widzisz tego, że sam sobie przeczysz. Nie chcesz działać motywowany mną - wiem, wiem też, że prawdopodobnie duża część Twojego życia nie jest przeze mnie determinowana. Ależ nie mam z tym problemu. Zauważ jednak, że primo bloga założyłeś za moją namową, co sam przyznajesz, secundo swoją drugą notkę w całości wymierzyłeś we mnie, jako reakcję na mojego esemesa. Odciąłeś się w niej nader obszernie od pryncypiów moich i mojego bloga - i to odcięcie się, tę listę różnic i podziałów, tę kreację skierowaną przeciwko mojej kreacji, pisaną wyłącznie do mnie i wyłącznie z mojego powodu, nazywasz czymś innym, niż antykreacją!

Nie uniwersalizuj - nie sugeruję bynajmniej, że podobne motywy przyświecają Ci we wszystkich sferach życia. Ten blog jednak prowadzisz jak dotąd WOBEC mnie, i to całkiem otwarcie. Dość niefortunne jak na kogoś, kto pragnie manifestacji swej niezależności. Sugerowałbym jednak odwiązanie balonika i odfrunięcie trochę dalej - gdzieś, gdzie Twoja niezależność nie będzie tylko niezależnością wobec mnie (niezależność wobec kogoś to antyzależność; nie może istnieć bez przedmiotu niezależności; skoro odczuwasz potrzebę jej wyrażania, to znaczy, że nie jesteś do końca niezależny).

Piszesz, że nie chcesz tą notką, czy tym komentarzem, odbijać piłeczki. To jednak, co robisz w rzeczywistości, to usilne udawanie, że piłeczka odbija Ci się sama. Gdybyś nie chciał jej odbić, pozwoliłbyś, by spadła w próżnię - nic byś nie odpisywał. Moja siła w tej dyskusji polega między innymi na tym, że ja paletkę trzymam wysoko i na widoku, a Ty udajesz, że nie masz żadnej, a piłeczka nie istnieje.

Anonymous said...

Sie ma Jędrek, trafiłem po blogu Mikołaja. Piszesz, że życie Ci się "zdarza", że samo się "dzieje". Ja oczywiście nie znam Cię na tyle, żeby protestować i tak być rzeczywiście może, ale znając ludzi którym życie "zdarza się" na sposób totalny - pamiętasz Gosię, hippisa z Piły - ustawiłbym Cię po środku. Gosi rzeczy rzeczywiście się dzieją, ona sama nie wie jak to jest, że ma dwadzieścia parę lat i jedzie non stop na dragach, jakimś cudem ma gdzie mieszkać i sobie powoli opada. I to naprawdę nie jest jej wina, to całe ćpuństwo - jej rzecz po prostu się dzieją.

Czy to samo można by było w takeij sytuacji powiedzieć o Tobie? Myślę, że nie. Może nie rozważasz wyborów, ale je podejmujesz - ludzie, którym coś się zdarza w ogóle nie wybierają.

Cheers, Michał :)